po baaaaardzo długim czasie, gdyż praca musiała odleżeć swoje (bo skanera - niet, a aparat umarł...), dzięki pomocy kochanej Kelso jestem w stanie pokazać 'najnowszego' bazgroła...
słuchając ostatnio, całkiem przypadkiem, tego utworu byłam w bardzo dziwnym miejscu w swojej głowie...nikomu tego nie życzę.
No ale nowy bazgroł wreszcie doczekał się sesji i wreeeszcie zmusiłam się żeby usiąść na tyłku i na spokojnie je tu wrzucić. Żeby zbyt długo nie przynudzać, proszę
Znów się jaram Hellboy'em Mignoli, dzięki czemu powstało coś takiego, wreszcie jest tło(!) wreszcie nie kombinowane tylko pokolorowane najlepiej jak umiałam...odkryłam w sobie nową miłość, a mianowicie do różnych odcieni szarości. Trzeba zakupić jeszcze kilka ciepłych i zimnym odcieni szarego! Jest plan, jest jeszcze kilka pomysłów, oby jak najszybciej spłynęły na papier i mi nie uciekły!;)
Przedstawiam Wam wszestkim i cełemu internetowi "blizzard"
Endżoj! ;D
Choroba ostatnio mnie złapała, coś paskudnego się przyplątało. W głowie nie lepiej, też jakieś paskudztwo. Chodzę śćpana własnymi myślami. W słuchawkach bardzo psychodeliczne dźwięki, które zamiast rozpraszać myśli skupiają je dookoła zmartwień, niepewności, rozczarowań i nadziei, które o dziwo nadal mam...eh. Still on Mars...albo nawet jeszcze dalej.